Lot Motolotnią | Gliwice

Sam lot mężowi się bardzo podobał, natomiast organizacja na miejscu była jakby to powiedzieć niecodzienna. Po przyjeździe na miejsce przed nami była inna rodzinka, która czekała na lot. Okazało się że Pan od motolotni pojechał po benzynę bo mu zabrakło i nie miał też już miejsca na kamerce żeby nagrać lot. W międzyczasie gdy pojechał po benzynę podładowal kamerkę na tyle, że był w stanie Pana wcześniej nagrać. Natomiast dla mojego męża już baterii i miejsca na kamerce nie wystarczyło. Miałam informację że filmowanie można dokupić na miejscu no ale nie można było. No i jakby to powiedzieć trochę to popsuło całe wrażenie. Lot pewnie jeden w życiu i Pan nie ma jak go nagrać. Szkoda

Rewelacyjna przygoda bardzo polecam

Super przeżycie, polecam każdemu

Lot motolotnią był naprawdę super przeżyciem! Wykonawca bardzo miły, sympatyczny i uprzejmy. Nie mam do niczego zastrzeżeń. Nie dałem 5 gwiazdek bo nie było dla mnie idealne pod względem zapewnionej adrenaliny.

Lot sam w sobie bardzo w porządku. Dla ludzi szukających większych wrażeń, raczej odradzam. Ciekawe przeżycie, ale jak to mówią "szału ni ma". 3 gwiazdki głównie z powodu odczucia braku profesjonalizmu ze strony prowadzącego. Lot miałem odbyć w niedzielę o 17:30. W piątek o 19:30 dostaję wiadomość, że pogoda nie pozwoli na jego odbycie, ale mają wolny termin w sobotę na 19:30. Odpisałem o 19:34, że jestem chętny po czym następnego dnia o 8:30 dostaję wiadomość, że sorry, ale już nie mam terminów. Oddzwoniłem więc, że ja w takim razie rezygnuję i skorzystam gdzieś indziej z vouchera. Dowiedziałem się wtedy, że "spoko to ogarniemy, przyjedź Pan na 19:00 i jakoś to będzie". Jakoś to będzie... przyjechałem trochę wcześniej (około 18:20), bo w sumie i tak trochę po za kolejką miałem być upchany. O ~19:40 jakoś lot odbyłem. Jak przyjechałem, przede mną były 2 osoby na 10 minutowy lot. W miedzy czasie zabrakło paliwa, po które Pan jechał motolotnią, bo wiadomo, że kończące się paliwo jest czymś czego nie można wcześniej przewidzieć i z czyjąś pomocą przygotować kanister trochę bliżej. Następnie w kolejkę jeszcze wrzucono po znajomości dzieci od jednego z jego znajomych (ewidentnie nie miały powyżej 12 lat). Znajomy przyjechał, porozmawiał z kolegą, wrzucili dzieci do pojazdu nie pytając nikogo o kolejkę i polecieli. Potem leciałem ja. Po mnie była chyba jeszcze jedna osoba. Pan, który zajmuje się lataniem, sprawia wrażenie jakby już za dużo latał i głowa w chmurach jednak została. Rozmowa sprawia wrażenie, jakby pilot już nie jedno zioło w życiu widział. Lot działa na zasadzie, że gość kupił sobie motolotnie i dorabia weekendami.